I
* Rocky
- Ktos widział Ross'a ? - zapytała Rydel podczas sniadania.
- Mi mówił, że nocuje u kolegi... - odpowiedział Riker.
- A mi, że jest mała biba w klubie i idzie, żeby się zabawic... - dodał Ratliff.
- A mi...mi nic. - odpowiedziałem gdy zauważyłem, że teraz czekają na to co mi powiedział.
- Podejrzane... - w tej chwili Ross wszedł do kuchni, gdy nas zobaczył, szczerze był wystraszony.
Trochę mnie zmartwił jego wygląd. Miał bardziej zdarte spodnie niż wczesniej, jego jeansowa kurtka była również podarta a czapka jakby wpadła do kałuży. A jego źrenice niesamowicie wielkie...
- Gdzie ty w końcu byłes?! - naskoczyła na niego Delly.
- Delly...- próbowałem ją uspokojic.
- Pytam się, gdzie?!
- Ja...u kolegi.
- Ale jak widac każdemu powiedziałes cos innego...
- Byłem u kolegi...poszlismy na bibe i...eee...nocowałem u niego. - widac, że kłamał.
- Dobra, koniec! Zjedzmy te sniadanie raz normalnie i skończmy temat.
Po sniadaniu wszyscy się rozeszli po domu. Jedynie Ross został w kuchni, co dziwne zaczął zmywac sam z siebie, choc dzis nie była jego kolej.
- Pomogę ci... - wkroczyłem do kuchni.
- Nie trzeba. - odpowiedział szeptem, wolałem się jego posłuchac.
- Ross...co sie dzieje?
- Nic. Dzięki za troskę. - wyszedłem z kuchni. Wiedziałem, że cos się dzieje.
* Ross 21:36 p.m
- Gdzie znów jest Riker? - zapytałem.
- I czemu ma zawszę te wymówkę " Byłem na spacerze. " ? - dodał Ell.
- Dobra, jest dorosły. Dajcie mu spokój. - odpowiedział Ryland.
- Chyba masz racje, to jego życie...ide do sb. - po chwili byłem w pokoju.
Nie miałem co robic. Ciągłe nudy i nudy. Chwyciłem odruchowo gitarę i zacząłem tak grac i grac. Czekałem na Rikera...przyszedł około 2 w nocy. Po chwili cicho zadzwonił mój IPhone. Wyszedłem na balkon i odebrałem.
- Tak, słucham?
- Był twój brat...
- Że co?!
- No mówiee. Przyszedł i pokazał twoje zdjęcie, powiedzielismy, że to nie ty, bo się nie przedstwaił. Myslelismy, że może to jakis psychol więc...więc wiesz.
- Tak, tak. Dzięki, mam u was dług. - obejrzałem się do tyłu, by się upewnic, że nikt mnie nie słyszy.
- Dla przyjaciół wszystko.
- Jestesmy przyjaciółmi? - powiedziałem zbyt radosnie.
- Czemu nie? - rozłączyli się.
Usłyszałem kroki w korytarzu. Lekko uchyliłem drzwi, i zobaczyłem, że drzwi do pokóju Rikera są otwarte a on jest pod prysznicem. Szybko wskoczyłem do niego, i zacząłem przeszukiwac jego torbe. Znalazłem tam :
- Ross, co tu robisz? - zapytał podejrzliwie. Cóż, byłem pod jego drzwiami.
- Chciałem z tobą pogadac, myslałem, że jestes w pokoju.
- O tej godzinie może idź spac?
- Nawzajem. - warknąłem i wróciłem do pokoju.
Przez pół nocy nie mogłem zasnąc. Ten widok pistoletu...nie mogłem go zapomniec. Około 5 nad ranem udało mi się zansąc, ale nie na długo. Akurat w ten dzień musielismy jechac do parku rozrywki. Raz w miesiącu mamy rodzinny wypad. Rodzice, my i Ell. W ten dzień nie spotykamy się z przyjaciółmi ani nic takiego. Wstałem o ósmej, umyłem się, ubrałem i zszedłem na sniadanie. Dostałem porcje nalesników, nie patrzyłem Rikerowi w oczy.
- I jak się spało? - zapytała mama.
- Okey...- w moim głosie nie było nawet nudy entuzjazmu ;// .
Po około godzinie bawilismy się na różnych maszynach, zapomniałem totalnie o tym co się wydarzyło wczoraj w nocy. W pewnym momencie wpadłem na pomysł...
$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
- Nic. Dzięki za troskę. - wyszedłem z kuchni. Wiedziałem, że cos się dzieje.
* Ross 21:36 p.m
- Gdzie znów jest Riker? - zapytałem.
- I czemu ma zawszę te wymówkę " Byłem na spacerze. " ? - dodał Ell.
- Dobra, jest dorosły. Dajcie mu spokój. - odpowiedział Ryland.
- Chyba masz racje, to jego życie...ide do sb. - po chwili byłem w pokoju.
Nie miałem co robic. Ciągłe nudy i nudy. Chwyciłem odruchowo gitarę i zacząłem tak grac i grac. Czekałem na Rikera...przyszedł około 2 w nocy. Po chwili cicho zadzwonił mój IPhone. Wyszedłem na balkon i odebrałem.
- Tak, słucham?
- Był twój brat...
- Że co?!
- No mówiee. Przyszedł i pokazał twoje zdjęcie, powiedzielismy, że to nie ty, bo się nie przedstwaił. Myslelismy, że może to jakis psychol więc...więc wiesz.
- Tak, tak. Dzięki, mam u was dług. - obejrzałem się do tyłu, by się upewnic, że nikt mnie nie słyszy.
- Dla przyjaciół wszystko.
- Jestesmy przyjaciółmi? - powiedziałem zbyt radosnie.
- Czemu nie? - rozłączyli się.
Usłyszałem kroki w korytarzu. Lekko uchyliłem drzwi, i zobaczyłem, że drzwi do pokóju Rikera są otwarte a on jest pod prysznicem. Szybko wskoczyłem do niego, i zacząłem przeszukiwac jego torbe. Znalazłem tam :
- Moje zdjęcia ;-;
- Cole
- Okulary
- Oraz...pistolet
- Ross, co tu robisz? - zapytał podejrzliwie. Cóż, byłem pod jego drzwiami.
- Chciałem z tobą pogadac, myslałem, że jestes w pokoju.
- O tej godzinie może idź spac?
- Nawzajem. - warknąłem i wróciłem do pokoju.
Przez pół nocy nie mogłem zasnąc. Ten widok pistoletu...nie mogłem go zapomniec. Około 5 nad ranem udało mi się zansąc, ale nie na długo. Akurat w ten dzień musielismy jechac do parku rozrywki. Raz w miesiącu mamy rodzinny wypad. Rodzice, my i Ell. W ten dzień nie spotykamy się z przyjaciółmi ani nic takiego. Wstałem o ósmej, umyłem się, ubrałem i zszedłem na sniadanie. Dostałem porcje nalesników, nie patrzyłem Rikerowi w oczy.
- I jak się spało? - zapytała mama.
- Okey...- w moim głosie nie było nawet nudy entuzjazmu ;// .
Po około godzinie bawilismy się na różnych maszynach, zapomniałem totalnie o tym co się wydarzyło wczoraj w nocy. W pewnym momencie wpadłem na pomysł...
$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
No więc jest 1 rozdział :3
Nie muszę nic wiecej tu dodawac XD
2 niebawem ;)