poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Prolog

Prolog


   Było dosc późno. Totalnie się pogubiłem. Nie wiedziałem co ze sobą zrobic, potrzebowałem pomocy, ale nie mogłem o tym powiedziec rodzinie, co by mi powiedzieli? " Wszystko będzie dobrze " ? To tylko słowa, a nie prawda. Zebrałem się na odwagę, ostatni raz spojrzałem na swoje pocięte nadgarstki, które po chwili schowałem pod rękawami kurtki jeansowej i ruszyłem w pewną mało znaną, ale nie bezpieczną dzielnicę. Próbując nie zwracac na siebie zbyt uwagi szedłem dalej. Jacys dresiarze gapili się na mnie, nie dziwię się, Jakis zadbany blondas idzie srodkiem ulicy w kapturze do pewnego miejsca, które tutejsi znają. Znam pewną rade, a raczej zasadę - nie wolno patrzec dresiarzowi w oczy. Czemu? Szybko ich to irytuje i ci spuszczą jeszcze mocniej. 
- E ty lalus! Czego tu? - zapytał jakis gach.
- Szukam kogos...
- Niby kogo hę? - zapalił papierosa. Dym leciał prosto na mnie.
- Nie twoja sprawa - już miałem się wycofac gdy dostałem w twarz z pięsci. 
- Dobra ogar chłopaki... - powiedziała jakas dziewczyna spokojnym głosem. Podała mi rękę i wstałem z ziemi na którą upadłem przy uderzeniu. - Kim jestes?
- Ja...ja jestem R... - przerwała mi.
- Dobra nie ważne, wiem kogo szukasz. - wzięła mnie za rękę i zaprowadziła tam gdzie myslała, miała racje. 
   Kazała mi poczekac. Podeszła do dwóch facetów ( w dresach ;-; ) i cos tam pogadała. Po chwili zeszlismy do piwnicy gdzie siedział On. Palił jakis narkotyk, siedział na fotelu i czekał aż cos powiem.
- Paris, skarbie...zastaw nas samych. - nakazał.
- Nie jestem twoim ska...- przerwał jej, machając ręką, żeby odeszła. Jaki cham!
- Więc czego chcesz? - spytał mnie.
- Parę dragów. 
- Żartujesz? Takiej osobie jak ty? Niby czemu mam dawac dragi? Jak już w to wejdziesz to nie wyjdziesz.
- Zdaje sobie z tego sprawę. - odpowiedziałem wprost.
- Niby po co ci je? - zapytał.
- Nie radzę sobie z życiem, muszę miec cos dzięki czemu się na chwile od niego oderwę. Wiedziałem, że ta dzielnia ma to czego szukam...
- Pokaż nadgarstki. - nakazał
- Co? - zapytałem zaszokowany nagłym zmienieniem tematu.
- Pokaż nadgarstki debilu... - był chyba zniecierpliwiony xD Pokazałem je a jemu oczom ukazały się pocięte miejsca od końca dłoni do łokci. 
- No, no. Chyba sobie nie radzisz... ok dostaniesz trochę. 
- Dzięki...
- TYLKO SPRÓBUJ POWIEDZIEC KOMUS OD KOGO JE MASZ TO CI SPUSZCZE TAK PO RYJU... Pilnuj się. - dał mi do ręki parę proszków i kazał odejsc, tak zrobiłem.
   Schowałem wszystko do kieszeni na zamek i ruszyłem dalej. Po jakims czasie usłyszałem kroki za mną, postanowiłem się nie odwracac. 
- No co tak uciekasz? - usłyszałem znajomy głos. 
- Ja? Nieeee...
- I jak poszło? - pewnie wiedziała całkowicie po co przyszedłem.
- Wszystko łatwo poszło. 
- Serio? Wow, jestes jednym z nielicznych, którym się udało za pierwszym razem! 
- Jestes Paris tak? - potwierdziła skinieniem głowy. - Miło poznac. 
Przez jakis czas szlismy ulicą i gadalismy, w pewnym momencie powiedziała, że już sobie pójdzie. Pożegnalisy się i dodała :
- Ciebie też było miło poznac. - i poszła. 
Pare minut później byłem na miejscu. 
   * Dom Lynchów :3 
- Riker gdzies ty był?! - krzyknęła Rydel do brata.
- Na spacerze.
- Tak późno? 
- Co kto woli. - pocałował ją w czoło i poszedł do pokoju. 
$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
I jak wam się spodobał prolog?
Domyslacie się o kim jest mowa na początku :) ? 
1 rozdział nie długo!
Liczę na komentarze, które motywują do dalszej pracy! <3

1 komentarz: